Lekarze zazwyczaj mają ostry skalpel, a ten ma coś jeszcze ostrego... Język...
Cuddy: „Musisz założyć swój fartuch.”
Dr House: „Potrzebuję dwóch dni szalonego seksu, z kimś skandalicznie młodszym od Ciebie. Tak o jakąś połowę.”
Wilson: „Nie chciała zgodzić się na więcej testów, czuła się bardzo skrępowana. Musiałem ją przekonać, żeby zgodziła się chociaż na ten jeden.”
Dr House: „Często Ci się to zdarza? Kobiety wolą umrzeć niż rozebrać się w twojej obecności?”
„Tajemnicze stowarzyszenie. Co łączy jego członków, to, że wszyscy są kretynami?”
„Zawsze mi ufasz. To jest wielki błąd.”
„Jak zawsze powtarzam, w tym zespole nie ma indywidualności. Jestem co prawda ja, jeśli wszystko wam się pomiesza.”
„Jestem niesamowicie zawiedziony. Wysłałem Cię po ekscytujące, narkotykowe nowinki z górnej półki, a ty wracasz z sosem pomidorowym.”
Dr House: „Jak mniemam ‘minimalny w najlepszym wypadku’ to pański brytyjski, sztywniacki sposób powiedzenia mi ‘nie mam żadnych szans’.
Chase: „Tak właściwie to jestem Australijczykiem.”
Dr House: „Macie Królową na banknotach, więc jesteś Brytyjczykiem.”
Matka pacjenta: „Kim Pan jest?”
Dr House: „Jestem lekarzem, który próbuje ratować Pani syna. Pani jest matką, która robi wszystko, aby pozwolić mu umrzeć. Wyjaśnienie. To bardzo piękne.”
Zostaliśmy lekarzami po to, aby walczyć z chorobami. Leczenie pacjentów czyni z nas nieszczęśliwych lekarzy.”
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą