Po północnej stronie Ervin Street w League City stoi kilka
bardzo ładnych, zadbanych domów. Na wschód od Calder Drive znajduje się
całe osiedle odgrodzonych drewnianym płotem, równo rozstawionych, niemal
identycznych budynków. Wszystko wydaje się całkowicie w porządku. Nie
zgadza się tylko jedno. Sąsiedztwo.
League City leży w południowo-wschodnim Teksasie, najwyżej trzydzieści kilometrów od Zatoki Meksykańskiej i niecałe pięćdziesiąt od Houston. W 2012 roku League City liczyło 112 tysięcy mieszkańców.
To dobre miejsce do życia, doceniane przez tych, którym odpowiada bliskość wielkomiejskiego Houston, a zarazem spokój i cisza niewielkiego miasteczka.
Z tym spokojem w League City bywa jednak różnie.
Po raz ostatni 14-letnią Brendę Jones widziano 1 lipca 1971 roku w pobliżu autostrady międzystanowej 45. Szła właśnie do szpitala w Galveston, w którym leżała jej ciocia. Nigdy tam nie dotarła. Jej ciało wyłowiono następnego dnia w pobliżu Pelican Island, niedaleko tej samej drogi. W usta wepchnięto jej skarpetę, by nie krzyczała. Na głowie znaleziono ranę po uderzeniu, które było przyczyną śmierci dziewczyny.
Nikt nie przypuszczał jeszcze, że to dopiero początek.
Brenda Jones nie była pierwszą ofiarą. Jej zwłoki znaleziono jako pierwsze, co daje jej pierwszeństwo w tej tragicznej historii.
Wcześniej – 17 czerwca 1971 roku – zaginęła Colette Anise Wilson, trzynastolatka. Na jej ciało natrafiono niemal pół roku później, w listopadzie, który nie bez powodu uchodzi za prawdopodobnie najbrzydszy miesiąc w roku.
Listopad 1971 był w League City wyjątkowo paskudny.
Trzynastolatka dołączyła tym samym do trzech innych ofiar odkrytych tego miesiąca.
Dwie piętnastolatki – Debbie Ackerman i Maria Johnson – po raz ostatni widziane były, gdy próbowały złapać autostop do Houston. Jeden ze świadków twierdził, że widział białą furgonetkę, której kierowca zgodził się zabrać dziewczyny. Ich półnagie ciała odkryto w pobliżu Texas City. Autopsja wykazała, że nastolatki zostały zastrzelone, zanim związano je i utopiono.
Listopadową serię ponurych znalezisk wieńczy ciało 19-letniej Glorii Gonzales. Jej zwłoki – ze śladami uderzenia w głowę – odkryto w pobliżu zbiornika Addicks Reservoir na zachód od Houston. Tuż obok miejsca, w którym trzy dni później znaleziono także tę ofiarę, której zaginięcie zgłoszono najwcześniej, Colette Wilson.
Grudzień 1971 roku był już spokojny. Można było pomyśleć, że horror się skończył – a mimo że sprawcy któregokolwiek z wcześniejszych zabójstw nie udało się jeszcze ustalić, na kolejne tragiczne odkrycia się nie zanosiło. Z tym że był to zdecydowanie przedwczesny optymizm.
Ledwo minął Nowy Rok i zaczął się styczeń, a Teksańskie Pola Śmierci – jak później określono obszar pomiędzy Houston a Galveston – przyniosły kolejne ofiary. W styczniu śledczy natrafili na ciała dwóch nastolatek, w lutym na kolejne. Rok później – na jeszcze następne. Ciała ofiar znajdowano też w 1981, 1982 i w kolejnych latach, a ostatnie – przynajmniej spośród tych, o których jak dotąd wiemy – w 2016 roku. Należało do 17-letniej Jessiki Cain.
Lista ofiar jest długa, liczy ponad trzydzieści nazwisk. Przeważają na niej młode kobiety, nastolatki, a nawet dzieci. Są też wyjątki – jak Tot Harriman, która zamierzała przejechać z League City do Corpus Christi. Wyjechała 12 lipca 2001 roku i ślad po niej zaginął. Nie znaleziono ani jej, ani jej samochodu. Co stało się z 57-latką? Po prostu nie wiadomo.
Ponad trzydzieści ofiar i ciała znajdowane na przestrzeni niemal pół wieku. Przypadków było tak wiele – a część z nich tak podobnych do siebie – że od razu założono, że muszą być przynajmniej w pewnym stopniu ze sobą powiązane. Śledczy od razu pomyśleli o seryjnym mordercy… ale bardzo szybko „podnieśli stawkę” – wiele wskazywało bowiem na to, że seryjnych morderców, którzy mokradła wokół League City uczynili swoim zapleczem, było kilku.
Czy dzisiaj – po latach – można już odpowiedzieć na pytanie o to, kim byli sprawcy?
W części spraw – owszem. Wiele jednak pozostaje niewyjaśnionych, a niektórych podejrzanych – zarówno tych skazanych niesłusznie, jak i tych (najprawdopodobniej) niesłusznie nieskazanych – już nie ma wśród żywych.
W więzieniu zmarł Michael Lloyd Self, którego oskarżono o zabójstwo Rhondy Johnson i Sharon Shaw. Skazany wcześniej za przestępstwa seksualne, Self został aresztowany, a po wielogodzinnym przesłuchaniu przyznał się do popełnienia morderstw. Trafił za kraty… a jakiś czas później w ślad za nim poszli policjanci, którzy prowadzili przesłuchanie. Jednego skazano na pięćdziesiąt pięć lat odsiadki, drugiego na trzydzieści. Za tortury i wymuszanie zeznań. Michael Self do końca utrzymywał, że jest niewinny – został zmuszony do przyznania się. Sąd nie zmienił jednak zdania. Dopiero po jego śmierci znający sprawę śledczy przyznali, że najprawdopodobniej Self był niewinny – przynajmniej w tej kwestii.
Innym z podejrzanych był Edward Harold Bell – znany policji oraz mieszkańcom League City ekshibicjonista, który pomimo różnych występków przez długi czas unikał więzienia. W 1978 roku Bell został przyłapany na publicznym obnażaniu się przed grupą nastolatek. Zatrzymał go wtedy były żołnierz, Larry Dickens. Dobry uczynek kosztował go jednak życie. Bell w zemście zabił Dickensa, po czym uciekł z USA. Ukrywał się przez ponad dwadzieścia lat, aż wreszcie wpadł w Panamie. Za zabójstwo Dickensa skazano go na siedemdziesiąt lat więzienia. Zza krat przyznał się łącznie do jedenastu innych morderstw… tyle że za żadne z nich nie stanął ostatecznie przed sądem. Brakowało jakichkolwiek dowodów, które pozwoliłyby na potwierdzenie jego deklaracji. Aż do śmierci – w 2019 roku – pozostał jednak głównym podejrzanym w sprawach „Texas Killing Fields”.
Kilku kolejnym osobom udało się postawić zarzuty i skutecznie doprowadzić do skazania. Część przypadków pozostaje niewyjaśniona. Być może zmieni się to w przyszłości, bo co najważniejsze, śledztwa w dalszym ciągu trwają. Sprawy sprzed lat toczą się nadal – a mimo upływu czasu, coraz bardziej zaawansowane technologie rzucają nowe światło na zebrane wcześniej poszlaki i dowody. Z pewnością nie wszystkie zagadki uda się wyjaśnić w nieodległej przyszłości – ale wszystkie warto próbować rozwiązać. W imię sprawiedliwości dla każdej z ofiar.
Czy dzisiaj League City żyje zbrodniami sprzed lat? Niekoniecznie. Lata siedemdziesiąte były najtrudniejsze, trudno było wówczas spać spokojnie, mając świadomość, że niemal za płotem, po drugiej stronie drogi, może właśnie leżeć porzucona przez mordercę ofiara. Świat się zmienił, coraz mniej osób pamięta wydarzenia sprzed niemal pół wieku. Ale Teksańskie Pola Śmierci co jakiś czas powracają do świadomości za sprawą m.in. programów telewizyjnych – jak dokument Netfliksa z końca 2022 roku.
W League City życie toczy się dalej. Na pierwszy rzut oka zielone miasteczko wydaje się sympatyczne. Z równo przyciętymi trawnikami, zadbanymi podjazdami i samochodami zaparkowanymi wzdłuż ulic niewiele różni się od tysięcy innych podobnych miast Stanów Zjednoczonych. Dopiero zaznajomienie się z historią Teksańskich Pól Śmierci sprawia, że na okolicę patrzy się już zupełnie inaczej.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą