Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak wygląda praca korektora i redaktora?

29 444  
123   47  
Praca zdalna redaktora lub korektora to marzenie i przekleństwo. Ktoś może stwierdzić, że każdy chciałby mieć taką robotę – pracuje się wygodnie z domu, bez dojazdów i wstawania o piątej, można zrobić herbatkę, zawinąć się w kocyk, czytać książki i jeszcze dostawać za to hajs. I taka osoba będzie miała po części rację.

Ktoś inny pomyśli, że to kiepsko, bo pewnie zarobki nie za wysokie, umowa tzw. śmieciowa, więc nie ma ubezpieczenia, emerytury, dodatków i urlopów, a na domiar złego trudniej wziąć kredyt – i też będzie mieć trochę racji. Jak to rzeczywiście wygląda? Jak przebiega zwykły dzień takiego pracownika jak ja i jakie są realia pracy zdalnej?

Budzę się raczej wyspany, jak zwykle. Budzik? Jaki budzik? To tylko potwór z szafy, którego bałem się w poprzednim życiu. Teraz nastawiamy go tylko w dni, gdy trzeba gdzieś jechać na konkretną godzinę. Gramolę się do kuchni, by wstawić wodę na moją ulubioną owsiankę z bananem, masłem orzechowym i cynamonem. Przy okazji robię też kawę z mlekiem w największym kubku i – jeśli żonka ma ochotę – jej ulubioną herbatę z miodem i cytryną. Potem, wyposażony w taki zestaw, udaję się do mojego biura – przygotowanego do pracy, wyściełanego poduchami stanowiska na kanapie w salonie. Laptop już na mnie czeka, uśmiecha się do mnie z drewnianego stolika. Wcinam śniadanie, sprawdzam maile – może przyszło nowe zlecenie? – zakładam słuchawki z moim ukochanym pracowniczym synthwave’em i zabieram się do roboty, bo zbliża się już dziesiąta, czas najwyższy.

Zacznijmy od podstaw – kto tak naprawdę może zostać korektorem? Czy trzeba być po filologii polskiej, by w ogóle o tym marzyć?

Nie trzeba. Owszem, zdarzają się pracodawcy zamieszczający w ogłoszeniach wśród wymagań „wykształcenie wyższe: filologia polska lub pokrewne”, ale jest ich coraz mniej – tak naprawdę podstawowym warunkiem w większości firm jest poprawienie próbki tekstu w trybie śledzenia zmian i odesłanie do zainteresowanego pracodawcy. Trzeba znać się na interpunkcji, ogarniać składnię i pisownię. Samo to, że zazwyczaj nie popełniasz błędów ortograficznych, nie wystarczy.

Zdalny tryb pracy i umowa o dzieło pozwalają na dużą swobodę, jednocześnie nie oferując w zasadzie żadnych przywilejów. Zapomnij o ubezpieczeniu w NFZ (musisz je opłacić samodzielnie lub zatrudnić się jeszcze w innym miejscu, w mniejszym wymiarze godzin), płatnych urlopach, w tym np. macierzyńskim czy chorobowym, dodatkach na święta (choć tu wszystko zależy od pracodawcy – mój i żony wyróżnia się pod tym względem na rynku!) czy emeryturze, o ile jeszcze ktokolwiek w nią wierzy. W zamian można sobie pozwolić na dużo więcej niż w fabryce azbestu: nie masz ochoty dziś pracować? Spoko, żaden problem. Potrzebujesz kilku dni wolnego, bo udało Ci się wyrwać wczasy last minute? Jedź, o ile nie masz żadnych otwartych zleceń. Musisz załatwić pilną sprawę w urzędzie, który oczywiście jest czynny w godzinach pracy większości etatowców? Wstajesz z kanapy i idziesz. Chcesz się na stałe przeprowadzić w Bieszczady, do Bułgarii albo Tajlandii? Proszę bardzo, byle był tam Internet.

Jest piątek, ale to nie ma żadnego znaczenia. Mogę dziś pracować, lecz nie muszę. Jutro też nie będę musiał, ale będę mógł – wszystko zależy ode mnie i od tego, czy mam inne plany. Póki co zbliża się pora obiadu, więc musimy się oderwać od roboty i machnąć coś na szybko, mając z tyłu głowy myśl: „nie pracuję – nie zarabiam”. Tak że chwila przerwy na jakąś szamę i zaraz działamy dalej.

Pensja? Nie ma czegoś takiego.

Zarobki zależą od regularności otrzymywania zleceń oraz wydajności pracy. Mówiąc krótko, im więcej poprawisz, tym więcej pieniążków wpłynie na konto. Zrobisz sobie wolne – będzie bieda, ale może wyjdzie na zdrowie. Pojęcia work–life balance i poduszka finansowa to w tym zawodzie najwięksi przyjaciele.

Ogromnym plusem są same zlecenia, a przynajmniej większość z nich. Co chwilę dzieje się coś innego, można się dowiedzieć nowych rzeczy: raz poprawia się poradnik dotyczący rozwoju osobistego, innym razem tekst przewodnika audio po łódzkim muzeum mieszczącym się w starej elektrowni, jeszcze kiedy indziej – książkę kucharską albo poradnik urządzania wnętrz. Szczęściarze z mojej firmy poprawiali np. Finansowego ninję Michała Szafrańskiego czy Włam się do mózgu Radka Kotarskiego. Świadomość, że za hajs i jako jedni z pierwszych czytamy coś, za co inni będą chcieli płacić niemałe pieniądze, sprawia ogromną przyjemność. To dla nas niematerialna wartość dodana.

Huh, już dwudziesta? Pora powoli kończyć i obejrzeć coś w telewizji, a potem wyskoczyć na spacer, by zażyć trochę ruchu – cały dzień spędzony na kanapie nie wpływa jakoś fantastycznie na zdrowie. Przy okazji może zrobimy zakupy na jutrzejszy obiad – muszę wypróbować nowy, świetny przepis z książki, którą dziś poprawiałem. Jak to dobrze, że w Biedronce aż do 22.00 pracują ludzie gotowi mnie obsłużyć, gdy skończę swoją późno zaczętą dniówkę. Chwała im za to.

Okej, krótkie podsumowanie dla leniwych – dla kogo właściwie jest ta praca i jakie korzyści daje?

To bardzo dobra propozycja dla osób, które ponad pieniądze oraz opiekę ze strony firmy i państwa cenią rozwój i niezależność. Trzeba być naprawdę świetnym z polskiego, skrupulatnym, a także potrafić obsłużyć podstawowe programy do edycji tekstu. W zamian można liczyć na pracę, która pozwoli przeżyć kolejny miesiąc, dowiedzieć się mnóstwa nowych rzeczy i robić to wszystko w domowym zaciszu – zupełnie, jakby się nie pracowało.
6

Oglądany: 29444x | Komentarzy: 47 | Okejek: 123 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało