Eileen Burgoyne była poczciwą staruszką, która ostatnie 20 lat życia na emeryturze spędziła w małym mieszkaniu przy cichej ulicy. Wielu sąsiadów wierzyło, że w przeszłości była szpiegiem, ale nikt nie znał prawdy. W zeszłym roku panna Burgoyne zmarła w wieku 99 lat, gdy w lutym tego roku do jej mieszkania weszły ekipy remontowe, dokonały zaskakującego znaleziska i odkryły tajemnicę staruszki.
Na miejsce wezwano policję, a dom otoczono policyjną taśmą i nikogo tam nie wpuszczano. Na miejscu zabezpieczono sprawny brytyjski pistolet maszynowy Sten z okresu drugiej wojny światowej oraz amunicję do niego. Znalezione w mieszkaniu dokumenty rzuciły nowe światło na przeszłość emerytki.
Kuzynka zmarłej Georgina Wood przyznała, że panna Burgoyne od zakończenia wojny pracowała dla brytyjskiego wywiadu. Z dokumentów znalezionych w mieszkaniu wynika, że na początku służby została wysłana do Europy do jednej z placówek zajmującej się przesłuchiwaniem jeńców wojennych i zbiegów (
Combined Services Detailed Interrogation Centre - CSDIC). W dokumentach nie podano szczegółów jej obowiązków, ale pojawiła się informacja, że część dokumentów dotyczących agentki została zniszczona.
Kuzynka w dokumentach odebranych z policji otrzymała między innymi korespondencję z ministerstwa wojny oraz zdjęcia zniszczonego bombardowaniami Hamburga. Poza tym przesyłka zawierała paski wypłat z Korpusu Kobiecego Armii Królewskiej i przepustki z Komitetu Duńskiego. Z dokumentów wynika, że panna Burgoyne dwukrotnie służyła na usługach wywiadu - od roku 1945 do 1947 oraz od 1950 do 1953.
Za młodu emerytka była uzdolniona językowo i uczyła się francuskiego i hiszpańskiego na uniwersytecie w Manchesterze. W dokumentach znaleziono również zaproszenie z 1945 roku do hotelu Kaiserhof w Bad Pyrmont, który znajdował się w pobliżu dziś dobrze znanej placówki przesłuchań założonej przez CSDIC w Bad Nenndorf, gdzie przesłuchiwano najpierw niemieckich jeńców, a później osoby podejrzewane o szpiegostwo na rzecz ZSRR. Placówkę zlikwidowano w 1947 roku po oskarżeniach o tortury. Dziennikarz Ian Cobain, który badał historię tego ośrodka przesłuchań przypuszcza, że panna Burgoyne mogła tam pracować jako asystentka lub tłumaczka w czasie przesłuchań.
Szczegóły służby zmarłej pewnie już na zawsze pozostaną tajemnicą, ale sąsiedzi, z którymi rozmawiali dziennikarze przyznali, że powszechnie było wiadomo, że panna Burgoyne była w przeszłości szpiegiem. Nieodgadnione również pozostaje to skąd i po co w domu prawie 100-latki wziął się pistolet maszynowy, w kraju, w którym dostęp do broni jest niemal zerowy. Miało to być narzędzie do obrony emerytowanego szpiega, czy jedynie pamiątka po burzliwej przeszłości?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą