Dziś o sposobie wypędzenia kota, pomocnej córce, babci, która strollowała dziadka i teściowej z poczuciem humoru. Zapraszam.
SPOSÓB NA KOTAJakiś miesiąc temu przeprowadziłem się, razem z rodzinką, do nowego domu. Fajny jest, świeżo wybudowany, pozbawiony miliona usterek i niedoróbek starego. Ale do rzeczy, bo to przeca nie ma być chwalpost.
Doskonałą harmonię i niewątpliwą przyjemność zamieszkiwania w pięknym i postawionym (prawie) własnymi rękoma domu zakłócił mi kot. Taki zwykły, łaciaty kocur, któremu najwyraźniej spodobało się moje nowe podwórko i dom. Aby podkreślić swą miłość i przywiązanie, kocur postanowił obszczywać każdy centymetr kwadratowy obejścia, ze szczególnym uwzględnieniem okien i drzwi.
Jako że jestem wybitnie uczulony na zapach kocich siuśków, postanowiłem coś z tym zrobić. Większość sposobów, na jakie natknąłem się przeszukując internetowe fora (cynamon, skórki pomarańczy, specjalne środki) okazały się być bezskuteczne. W końcu, wyczytałem gdzieś, że kot po prostu znaczy swój teren, i żeby go przepędzić inny samiec musi zrobić to samo.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą